Roślinność ziemska nie może rozwijać się ani bez światła, ani bez Słońca. Po pierwsze, nie ma światła bez Słońca. Jest to niemożliwe. Po drugie, nie ma doby bez Słońca, bo Ziemia nie może wykonywać ruchu obrotowego (warunkującego istnienie doby) i obiegowego.Pokoja pisze:Roślinność ziemska nie może się rozwijać bez światła, a nie bez słońca. Czy rano, albo wieczorem, gdy Słońca jeszcze nie ma, albo już nie ma rośliny się nie rozwijają.
Po drugie, samo Słońce oprócz tego, że jest źródłem światła, jest też źródłem ciepła. Temperatura na powierzchni Ziemi bez Słońca wynosiłaby -240 stopnie Celsjusza. Brak roślin.
Po drugie nie należy mylić zjawiska nocy, kiedy to Słońce ciągle istnieje i daje ciepło, od całkowitego braku Słońca przez pierwsze trzy dni stworzenia.
W ciągu nocy rośliny radzą sobie bez natężenia światła słonecznego, bo fotosyntezę zachodzi w dwóch etapach. Pierwszy etap zachodzi za dnia (faza jasna) i niezbędne jest do niej światło słoneczne pochodzące ze Słońca*. Jak nie zajdzie faza jasna, to nie będzie mogła zajść faza ciemna (cykl Kalvina).
Tym samym rośliny "radzą sobie" w nocy, bo wcześniej przeprowadziły fazę jasną, do której niezbędne jest Słońce. Światło i temperatura. Brak Słońca, które jest źródłem światła i ciepła - niemożliwość fotosyntezy.
Nauka nie zajmuje się zjawiskami nieistniejącymi wymyślonymi przez użytkowników. LXX nie zna takiego pojęcia, jakie sobie wymyśliłeś. Tekst masorecki też nie zna takiego pojęcia. Tekst masorecki zna jedynie jakieś abstrakcyjną czynność, jakoby gwiazdy miały śpiewać. Bibliści interpretują owe "gwiazdy" jako określenie synów bożych.Pokoja pisze:Nie czuję się niczym zobowiązany do wyjaśniania czym jest unia gwiazd. Jest to domena nauki.
Oczywiście możesz we własnej filozofii uznawać, że gwiazdy jako gazowe olbrzymy coś tam sobie śpiewały. Jednak jest to zwyczajnie niemożliwe.
*Możliwy jest oczywiście wzrost roślin in vitro przy sztucznym świetle, natomiast zakładam, że Bóg nie stwarzał roślin w fitotronie.